poniedziałek, 25 kwietnia 2011

zniewoleni dymem.

Ogień istnieje co spala oceany
Żarem nagości zakleja złe rany
Ktoś cię przemienił czar słodki rzucił
W motyla co w brzuchu się ze mną kłóci

Istnieje też zbrodnia piękniejsza niż kara
Wyciska z nas soki od środka wyzwala
Rozrywa skorupy tak twardo utkane
Obnaża te skrzętnie uczucia chowane

Bądź moim dymem co płuca wypełnia
Smaczniejsza niż tlen nawet gdy pełnia
Jeszcze nie czułem a chcę tego bardzo
Wiemy oboje że dymem być warto
Nie tym ulotnym co chwile istnieje
Tym co zapada na dobre się sieje
Krępuje tchawice i puszcza korzenie

Tyle mam w głowie zabawek gdy wiejesz
Znowu chcę palić wiem że istnieje
Oblej benzyną wszystko co było
Spal stosy książek by nic się nie tliło
Dym twój uroczy tylko zostanie
Będę z nim tańczył aż świt nas zastanie

Nie mów że zaśniesz bo znów sam zostanę
Na ciebie czekam gdy budzę się ranem
Eksplozję mam w sobie co pachnie jak ogień
Chcę choć przez chwilę złapać twe dłonie
Zakręcić dym w słoik i trzymać przy sobie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz