niedziela, 12 czerwca 2011

piórem bądź wiecznym


pod taflą uczuć płyniemy do siebie
w głębiny serc naszych dziś nurkujemy
na wyspach zapachów łapiemy oddechy

i choćbym przemierzył mórz dwa tysiące
choćbym zawiązał wreszcie dwa końce
patrzył bez mrużeń w gorące słońce
nie nalazłbym pióra na którym ulecę

wędrówka butów zbędna się stała
bezczelnie głowę na piórach zabrała
jeśli więzieniem ty masz być moim
pokocham kraty kajdany niewolę
będę twym więźniem od dziś z własnej woli

jest kilka iskier w powietrzu magicznych
jarzą się ciepłem ust eterycznych
opuszkiem chcę złapać za włosów warkocze
poczuj mnie w sobie jak szepce ci krzycząc
wyryj się w duszy dłutem z ołówka
nad taflą po lodzie ku tobie kroczę

piątek, 10 czerwca 2011

bliźniacza skakanka


utarły się w głowach wyklęte trzy słowa
wyjęły nam skrzela z płuc naszych siostro
twarze tak rożne a środki bliźniacze
żyję nadzieją że wciąż tyle znaczę

pustki woreczki przy pasku upinam
przed snem miast pacierza ciebie zaklinam
powrotem bądź nagłym powietrza objęciem
nie chcę samotnie otulać się wiatrem
pamiętasz nasz galop przez łąki rozpaczy
pamiętasz gdy razem baliśmy się nocy

tęsknotę za wczoraj zamieniam na słowa
w ognistych swych włosach usłysz jak wołam

piątek, 3 czerwca 2011

rozładowany dzięcioł


tracenie otwiera mnie jak puszkę coli
wylewam się w przełyk bo w sobie nic nie mam
garstka płynu i bąbli 
co nikną gdy ust bliżej
wierci mi w głowie dziuple na przestrzał
nikt w nich nie mieszka bom sam tego nie chciał
latarkę chcę z oczu by ścieżki zobaczyć
i znikam w baterii do cna wyczerpany

przez kable przywiązań przedzieram dwa palce
pajęczym trudem utkały się końce
śpiworem wstydu otulam kolana
pozorem sumienia obklejam się z rana

jestem plakatem na ścianie ceglanej
dzisiaj się kończę zasłoni mnie baner
nikt nie chce patrzeć na treści środka
nieważna forma byleby słodka