szukałem w bezsensie chwil przyjemności
w pustych sypialniach tańczyłem jak głupiec
ile mam nocy już w swojej kolekcji
co deszczem potu spłynęły w rynsztoku
połóżmy się nadzy na ciepłym piasku
otul przed zmrokiem ratunku warkoczem
i daj mi swe oczy chcę widzieć jak ty
nie błądzić już we śnie dotykać miłości
z letargu pobudką jesteś najsłodszą
czas chcę posklejać by dać więcej tobie
i nie mam już pytań bo tyś odpowiedzią
jedyną troską zostaje nasz kosmos