piątek, 22 lipca 2011

your taste is my attention


Zielona hipnoza pulsuje mi w żyłach
Zawrotnie przechyla nam horyzonty
Poczuć chcę smak twój otoczyć go troską
Przeciwność ustąpi na ust naszych prośby
W pierwszym rzędzie zasiadasz w głowie
Wieczorny seans spędźmy we dwoje

I niech od szaleńców świat cały wyzwie
Głupcem ja byłem gdy coś znaczyłem
Obok być mogę jedynie we śnie
Z tobą na rzęsach zasnę na trochę
Gdy wzejdzie słońce obudź mnie proszę

Tak nierealna po dziś dzień hipnoza
Prawdę zaklęła w dwa proste słowa
Nie wiem wyszeptaj mi w stu językach
Nadal tu stoję i nigdzie nie znikam
Dzisiaj ucieczkę zaplanowałem
Pójdź ze mną razem zielonym planem

niedziela, 3 lipca 2011

małe piekło

papierosem przesiąknięty aktorzyna
o kilka stopni w lustrze przekrzywiony
hipokryta fałszem pomalowany
w małym piekle otwarte rany

ze strachem patrz jak nikim być można
jak nie ma ucieczki od bezuczuć oczu
czasy obietnic są bez pokrycia
czasy uniesień opadły na dno

dawna wrażliwość najkruchsza łagodna
teraz cierniami i gliną pokryta
i co wszystko znaczy gdy sam nic nie znaczę
chęć by usłyszeć uczuć kołaczeń

proszę potrząśnij mym marnym światem
próżnia wykańcza swoje ofiary
daje w pociesze głębi omamy
przeraża ta pustka nieuleczalna
choroba świata stała się własna
pogapmy się tępo w lustro w sypialni
widzę dokładnie jak jestem marny.