Wyrasta mi z dłoni pięć krótkich myśli
Gotowych wziąć udział w snu maratonie
Na rozkaz powstaje z piasku wojownik
Krwistą apaszką zasłania swe oczy
Serce ma w zbroi wykutej cierpieniem
Niszczy nas w środku palca skinieniem
Z mych ran broczy żal do zachłannych ptaków
Chcą skrzydłem malować niebo w żalobę
Szarości farby zdzierają z mej skóry
I blaknę jak klisza dotknięta przez słońce
Na sobie podpalam wspomnienia podarte
Gdzie się ukrywa bóg dobrych nocy?
Szukałem w wargach wyschniętych do kości
Drążyłem językiem w warstwach nagości
Spójrz jak od lat z
diabłem sypiam pod stertą kocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz