czwartek, 13 października 2011

latawce oczekiwań




Patrzę przez przeźroczyste palce
Splecione w korowodzie
Linami są okrętów przewożąc ludzkie dłonie
Wytapiam maski z wosku by tańczyć w karnawale
I mrużę często oczy gdy widzę własne łganie

Nadciąga ku nam grudzień
Więc otul się mną ciepło zostanę twoim swetrem
Poraża mnie samotność  pozbawia mroźnych złudzeń
dotknij mnie ustami i obdarz węch powietrzem
połączeni jak latawiec żyłką z dłonią dziecka
unieśmy się na chwilę w ekstazie nasza mekka

Opuszki pomarszczone z nadmiaru łez otartych
Spadają pod nasz zamek i fosą otaczają
Chcę schować cię przed światem przed jego nieszczęść żartem
Ukryj się w mych oczach i bądź za dnia sumieniem
Zanurz się we włosach spełnionych snów marzeniem
A nocą zjednoczeni schowamy się pod pledem

1 komentarz:

  1. piękny wiersz o pustce.. zastanawiam się jak mozna pisac o milosci, nie kochając? Nie chcąc? jak moze samotnosc porazac kogos, kto chce byc sam? Na ile takie pisanie jest prawdziwe? Przewija się ona caly czaas w Tej poezji, którą probowalam zrozumiec.
    O czym pisze osoba, ktora nic nie czuje? Stąd moze tutaj ten constans

    OdpowiedzUsuń