W beczce sprzed lat rozpuszczam swe usta
Noworodek mych myśli wyklucza rozpustę
Marzeń mrowiska chłostą traktuję
Na drodze lukrowej mam myśli spętane
Możemy uciekać na wieczną odległość
Krztusić się sobą ty mną i ja tobą
Możemy bez wiary zupełnie jak w wieczność
Przez sen obserwować słów naszych marność
Więc nazwij mnie kluczem co drzwi nie otwiera
Nazwij bankrutem i licz uczuć zera
Nazw mam tysiące jak zachodów słońce
Poziomej ósemki potrafię być końcem
Koszmarnie co nocy spływam w kielichy
Zachłannie połykam wstydy i krzyki
Wewnątrz buduję kamienne wnyki
Kłującym cyrklem są nasze języki
Więc nazwij mnie kluczem co drzwi nie otwiera
Złodziejem iskier co wszystko zabiera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz